Już od prawie czterech tygodni jesteśmy zamknięci w domach.
Różnie na tę sytuację reagujemy, co jest zupełnie zrozumiałe. Każdy dzień jest inny, przynosi nam różne emocje. Po części zależą one od sytuacji na zewnątrz, w dużej mierze od nas samych. Targają nami przeróżne uczucia.
Nie chcę się w nie teraz zagłębiać, aby ich nie przywoływać ponownie. W tych niemalże krytycznych warunkach, skrajnych i nienaturalnych, kiedy jesteśmy zamknięci w domu możemy cierpieć z powodu tej sytuacji lub… nauczyć się dawać sobie małe rozkosze. Ja jestem za opcją numer dwa. W związku z tym przygotowałam moją
Małą listę pomocy:
Gotowe dania od Wekowni, Ed Red czy Dania Babci Zosi to sposób na zdrowy, smaczny posiłek bez wielkich przygotowań, brudzenia naczyń i wymyślnych zakupów. Pozwól sobie na taki sposób gotowania raz na jakiś czas. Dodaj do nich świeżą, posiekaną natkę pietruszki lub przegryź dania z kaszą surówką z kiszonej kapusty. W ten sposób zjesz zdrowo i dobrze. To gotowe danie, jakie niegdyś jadaliśmy w restauracjach.
A skoro już o restauracji i wykwintnych daniach mowa, to nie mogę nie wspomnieć o produktach z Manufaktury Łagowski. Jedna kropla ich oleju potrafi zmienić smak potrawy, nadać jej nowy wyrazisty smak lub wprowadzić dodatkowy aromat. Dzięki nim poczujesz się jak prawdziwy szef kuchni!
Jeżeli macie ochotę na coś słodkiego – niezmiennie zachwycam się czekoladą z Chocolate BUSH.
To czekolada do delektowania się i nie sposób zjeść ją na raz, zwyczajnie, w pośpiechu – co jest ogromną zaletą!. Jej cudowny smak plus zachwycający wygląd wykluczają podjadanie na stojąco w drzwiach lodówki. Gdy kładę ją na talerzyku biorę głęboki wdech i czuję, że to chwila przerwy (na myśl przychodzi mi teraz wspomnienie telewizyjnej reklamy jednej z kaw). A propos kaw: najbardziej lubię tę cynamonową,
Podobnie zresztą celebruję pauzę w ciągu dnia, jedząc po 5-7 kuleczek owoców w czekoladzie Doti do filiżanki kawy.
Nie wiem jak u Was, ale ja pierwszy tydzień kwarantanny spędziłam w ogrodzie, na zewnątrz. Drugi tydzień był dresowo – leniwy. Teraz mam już dość. Dwa razy nawet założyłam sukienkę, starannie się uczesałam, dwukrotnie zrobiłam delikatny makijaż. Takie drobne ceremoniały ułatwiają mi koncentrację i pracę. A obok mnie stoi filiżanka z kawą i kanapka z konfiturą.
Celebrujmy małe przyjemności decydując się na jakość, nie na ilość.
Kasia Błażejewska-Stuhr – Mama w wielkim mieście
Autorką wpisu jest dietetyk kliniczny i psychodietetyk